Z kart historii
Burzenie Kalisza w 1914 roku
Zobacz również:
Koniec lipca 1914 roku był upalny. Tylko od czasu do czasu padały przelotne deszcze, wymarzona pogoda na urlop. Jednak tylko nieliczni wyjechali na letni wypoczynek, bo od czasu zamachu dokonanego w bośniackim Sarajewie na austriackiego następcę tronu, arcyksięcia Franciszka Ferdynanda (28.06.1914 r.) nad Europą zbierały się coraz ciemniejsze chmury wróżące rychłą wojnę, która z biegiem czasu przerodziła się w wielki konflikt zbrojny o światowym zasięgu.
1 sierpnia 1914 roku o godzinie 6 wieczorem Niemcy oficjalnie wypowiedziały wojnę Rosji. Jednak w nadgranicznym Kaliszu stopniowa ewakuacja cywilnej ludności rosyjskiej, urzędników carskich oraz stacjonujących tu oddziałów wojskowych rozpoczęła się już 30 lipca. Przebiegała ona tak sprawnie, że w niedzielny ranek 2 sierpnia miasto było wolne od Rosjan, którzy na zakończenie swej stuletniej bytności w Kaliszu wysadzili w powietrze jeden z podkaliskich mostów i podpalili dworzec kolejowy oraz stojące w jego pobliżu magazyny. Po ich wyjeździe całą władzę w mieście objął ówczesny prezydent Bronisław Bukowiński wspierany przez Komitet Obywatelski i zorganizowaną w celu utrzymania porządku publicznego Straż Obywatelską.
2 sierpnia około południa nad miastem pojawił się niemiecki aeroplan. Był to zwiad lotniczy. Natomiast pierwsze patrole pruskie przybyły do Kalisza dopiero po południu - najpierw ułani, a nieco później piechurzy na rowerach. Powitani oni zostali przez większość mieszkańców przychylnie i radośnie, w zupełnym spokoju i z wielką ciekawością. Można chyba nawet rzec, że nieomal serdecznie. Większe siły wojskowe dotarły do miasta tuż po północy, a trochę później do Kalisza wkroczył na czele II batalionu 155 pułku piechoty Prus Wschodnich, major Herman Preusker. Wojsko (około 850 żołnierzy i oficerów) rozlokowało się w gmachu Towarzystwa Muzycznego, w budynku Stowarzyszenia Rzemieślników Chrześcijańskich oraz w byłym magazynie wojsk rosyjskich przy ul. Rypinkowskiej i w domu Puchalskiego. Nad ranem, 3 sierpnia, przywieziono kartaczownice konwojowane przez pół szwadronu ułanów, a po południu przybył jeszcze oddział karabinów maszynowych. Nowe oddziały umieszczono w dawnych koszarach przy Nowym Świecie. Na swoją kwaterę i sztab Preusker zajął 3 pokoje w Hotelu Europejskim przy ul. Mariańskiej.
Pierwszy wojenny komendant Kalisza, którego decyzje i rozkazy zapisały się ciemnymi zgłoskami w jego dziejach, major trojga imion: Hans, Rudolf Herman Preusker opisywany był przez naocznych świadków sierpniowej tragedii miasta w następujący sposób: ..."wysoki, szczupły blondyn, z twarzą o ostrym wstrętnym wyrazie, z monoklem w oku..." lub "...blondyn, szpakowaty, wysoki, ogolony, z postrzępionymi wąsami, lat około 40 do 45...". W rzeczywistości w chwili wybuchu wojny miał jednak nieco więcej lat niż na nie wyglądał. Urodził się bowiem 4 maja 1865 roku w Dreźnie. Jego żona Ella (z domu Bayer) z trójką dzieci zamieszkiwała w Naumburgu. On stacjonował z wojskiem w Ostrowie skąd przybył do Kalisza. 7 sierpnia 1914 roku odwołano go stąd, wraz z dowodzonym przezeń II batalionem 155 p. p. i skierowano na front zachodni. Ciężko ranny pod Saint-Kuentin (koniec marca 1918 r.) zmarł 12 kwietnia 1918 roku w szpitalu polowym w Karlsruhe.
Początkowy spokój panujący w mieście i ścisłe przestrzeganie odezwy skierowanej 3 sierpnia przez Preuskera do mieszkańców zostały zakłócone w nocy z 3 na 4 sierpnia. Wśród panujących ciemności doszło wtedy do przypadkowego ostrzelania się pruskich patroli wojskowych. Strzelanina rozpoczęła się na rogu dzisiejszych ulic: Kazimierzowskiej i Śródmiejskiej i wkrótce objęła całe miasto. Byli zabici i ranni. Preusker nie chcąc przyznać się do błędu własnych żołnierzy wydał kolejną odezwę (4 sierpnia), w której informował, że to mieszkańcy Kalisza strzelali do wojsk pruskich, i w związku z tym zaostrzone zostaną rygory wojenne, wzięci zakładnicy oraz, że nakłada na miasto kontrybucję w wysokości 50 tysięcy rubli. Pomimo spełnienia wszelkich jego żądań spokój do miasta jednak już nie wrócił. Od rana 4 sierpnia rozpoczął się terror okupanta skierowany przeciw bezbronnej, cywilnej ludności Kalisza. Bito ich, rewidowano, a przy najmniejszej próbie oporu rozstrzeliwano. Liczba zabitych rosła z godziny na godzinę. Tegoż dnia w godzinach popołudniowych oddziały pruskie wraz z 20 osobową grupą zakładników (wśród których był m. in. B.Bukowiński) wycofały się z miasta. Niebawem zaczęto jednak jego ostrzeliwanie z broni maszynowej i kartaczownic. Następnego dnia rano sytuacja się powtórzyła, a znaczna część ludności (prawie 10 000 osób) z byle jak spakowanym najcenniejszym dobytkiem, w popłochu je opuszczała, udając się w kierunku Konina i Turku. Dzień ten, podobnie jak i kolejny (6 VIII) był w miarę spokojny, bo chociaż miasto od czasu do czasu ponownie ostrzeliwano i bombardowano, to jednak terror znacznie osłabł, a siła rażenia pociskami artyleryjskimi była nieporównywalnie mniejsza. Trwał dalszy exodus ludności, niemniej znaleźli się i tacy, którzy wcześniej opuścili Kalisz, a teraz doń wracali.
W piątek 7 sierpnia, na miejsce zwolnione przez wycofany spod Kalisza II batalion 155 p.p. Hermana Preuskera, przybyły oddziały saskie - dwa bataliony dowodzone przez pułkownika Hoffmana. Z grupy poprzednich okupantów pozostały tylko oddziały artyleryjskie rozlokowane na niektórych wzgórzach. Nowo przybyłe wojsko, w swoim stosunku do mieszkańców Kalisza oraz zapędami niszczycielskimi nie było "gorsze" od żołnierzy Preuskera, a w odniesieniu do posługiwania się ogniem okazali się nawet od nich "lepsi". Zanim jednak doszło do sukcesywnego - i jak się wkrótce miało okazać ostatecznego niszczenia, burzenia i podpalania miasta miało miejsce wielkie jego bombardowanie. Trwało ono z niewielkimi przerwami od północy 7 sierpnia do godziny 6 nad ranem 8 sierpnia. Strzelano granatami i szrapnelami, co uchroniło miasto od całkowitej zagłady. Czego jednak nie dokonały pociski, to dokończyli tego podpalacze w wojskowych mundurach. Po aresztowaniach i częstych egzekucjach mieszkańców oraz zrabowaniu wszystkiego, co ich zdaniem miało jakąś wartość, sukcesywnie podpalali dom po domu (ratusz spalono 7 VIII, a gmach kaliskiego teatru 16 VIII). Płonęły kolejno całe ulice. Sytuacja ta trwała przez następne tygodnie, a ostatnim podpalonym domem (22 VIII) był budynek stojący dawniej przy dzisiejszej ul. Kościuszki.
W wyniku sierpniowej tragedii Kalisza w gruzach legło prawie całe zabytkowe śródmieście. Znacznie ucierpiała duża część dawnego Przedmieścia Wrocławskiego oraz niektóre inne fragmenty miasta. Ludność, która nie zdążyła, bądź też nie chciała uciekać, została zdziesiątkowana tak, że z prawie 70-tysięcznego miasta pozostało w nim pod koniec sierpnia 1914 r. nieco ponad 5 tysięcy mieszkańców. Wśród kaliskiej ludności cywilnej było co najmniej 250 ofiar śmiertelnych. W odniesieniu zaś do sfery materialnej można powiedzieć, że zniszczeniu w mieście uległo prawie 450 budynków, a łączne straty - zgłoszone jeszcze w czasie trwania wojny - wyceniono na przeszło 33 miliony rubli.
Udzielenie ostatecznej i nie podlegającej dyskusji odpowiedzi, na pytanie co było przyczyną takiego a nie innego scenariusza wydarzeń kaliskich, niestety nie jest możliwe. Wieść o zburzeniu miasta szybko rozeszła się nie tylko po całym kraju, ale znana była także w wielu zakątkach Europy. Zaniepokojeni tym faktem Niemcy już w maju 1915 r. na łamach "Dziennika Poznańskiego" ogłosili własną interpretację wypadków. Wskutek przeinaczenia faktów, winą obarczono mieszkańców Kalisza, którzy rzekomo w zdradziecki sposób atakowali wojska niemieckie. Mielibyśmy zatem tu do czynienia z pewną formą "buntu wojennego", który spotkał się ze zdecydowaną, zbrojną odpowiedzią. Trzeba jednak dodać, że z tym oficjalnym stanowiskiem niemieckim nie wszyscy się zgadzali. Nawet Tajny Radca Rządowy i jednocześnie niemiecki naczelnik powiatu kaliskiego Konrad Hahn w swym piśmie wystosowanym w listopadzie 1916 r. do szefa administracji przy Warszawskim Generalnym Gubernatorstwie pisał: "...o rzekomej winie obywateli m. Kalisza myśleć nie można i zburzenie miasta trzeba przypisać mylnemu pojmowaniu wojskowości kwestii winy...". Podobne stanowisko zajęła także strona polska na podstawie urzędowego dochodzenia przeprowadzonego w styczniu i w lutym 1919 r., w trakcie którego przesłuchano 103 świadków. Ustalono wtedy, że powodem dalszych wydarzeń było przypadkowe ostrzelanie się pruskich patroli wojskowych w dniu 3 sierpnia, które wystraszone dowództwo uznało za atak na siły pruskie. A może przyczyna sierpniowej tragedii Kalisza była zupełnie inna? Niestety tego się chyba już nigdy nie dowiemy.
Na temat zburzenia Kalisza w sierpniu 1914 roku ukazało się bardzo wiele publikacji - od relacji naocznych świadków (część z nich ogłoszona została drukiem jeszcze w 1914 r.), poprzez drukowane "Wyniki dochodzeń urzędowych..." przeprowadzonych w 1914 r. i różne artykuły naukowe i teksty publicystyczne omawiające w mniejszym lub większym stopniu interesujące nas tutaj wydarzenia, aż do literatury pięknej, gdzie wymienić należy przede wszystkim "Noce i dnie " Marii Dąbrowskiej.
Na zakończenie wspomnieć należy, że wydarzenia sierpniowe 1914 r. upamiętnione zostały w mieście dwukrotnie: we wrześniu 1923 r. odsłonięto tablicę pamiątkową wmurowaną w północną ścianę kaliskiego ratusza, a w 1984r. na skraju dawnego cmentarza żydowskiego przy ul. Podmiejskiej postawiono pomnik wzniesiony wg projektu A.W. Oźminy.
Jerzy Aleksander Splitt