Kalisz poprzez wieki
Wielki pożar Kalisza w roku 1792
Kalisz w czasie kilkuset lat swego istnienia często nawiedzany był przez różne klęski żywiołowe: powodzie, wichury, epidemie i pożary. Miasto do XVIII wieku posiadało w większości drewnianą zabudowę i w związku z tym wybuchające pożary powodowały w nim olbrzymie zniszczenia. Największy pożar miasta miał jednak miejsce w roku 1792. Wybuchł on w godzinach wieczornych w dniu 13 września i trwał prawie do rana następnego dnia. Rozpoczął się w jednym z zabudowań gospodarczych (w stajni dla koni), znajdujących się na Przedmieściu Wrocławskim, gdzie pozostawiono zapaloną świecę. Od płomienia świecy zajęła się słoma, a silny wiatr w krótkim czasie przeniósł ogień na całe miasto.
O pożarze tym posiadamy bardzo interesującą relację naocznego świadka, księdza Łukasza Marszałkiewicza, ówczesnego kaznodziei kanoników regularnych lateraneńskich. Poniżej przytaczamy - z zachowaniem oryginalnej pisowni - wybrane fragmenty tej relacji, zamieszczonej w księgach kapituły kolegiaty kaliskiej: "Ogień najgwałtowniejszym wiatrem rozdymany ... na całe miasto pożar swóy rozszerzył y dostał się na rynek, a ztamtąd na ulicę Żydowską, która będąc licznie różnemi domkami drewnianemi, kurnikami, drwalnikami zabudowana, silnego ognia doznała. Z kamienicy ..., w którey apteka się znaydowała, naywiększy wszczął się pożar, znaydujące się tamże spirytusy wybuchły w górę z wielką gwałtownością, tak dalece, że iskry wzniesione przez gwałtowny wiatr, dostały się do okna wieży ratuszowey, stojącey w rynku miasta ... . Tam płomień zniszczywszy wiązania wewnętrzne spalił i stopił zygar wspaniały i dzwony od tegoż ... . Potem ogień wyniósł swoją srogość na ulicę Św. Mikołaja, gdzie w pewnym murowanym domu znajdowały się beczki z prochem, tych nie zdążono wytoczyć, z wielkim przeto hukiem podobnym do grzmotu i trzęsienia ziemi na powietrze wysadzone zostały, a ztąd powstał i rozleciał się ogień niszcząc wszystko co tylko było w szerz i wzdłuż .... . Wiele pięknych kamienic, drewnianych domów, wielkim nakładem mieszkańców wybudowanych w ciągu niecałych sześciu godzin w popiół obrócone zostały tak dalece, że nazajutrz zaledwie rozpoznać było można porządek dróg i ulic, a kamienie bruku tak były rozpalone że stąpać po nich było zatrudno".
Od płomieni uchroniły się kości i zabudowania klasztorne tylko dzięki temu, że były murowane i stały w pewnej odległości od budynków mieszkalnych. Spalił się jednak klasztor franciszkanów.
Klęskę tego pożaru dopełnił straszny huragan, który przeszedł nad miastem 14 grudnia tegoż 1792 roku.
Tekst pochodzi z książki "Kalisz poprzez wieki"
Autorzy: Krystyna Dobak-Splitt, Jerzy Aleksander Splitt
Wydawca: Towarzystwo Miłośników Kalisza, 1988r.